Hymny orfickie wybitne anonimowe dzieło klasyki antycznej - dopiero w tych dniach zostały wydane w przekładzie polskim.
Książka jaśnieje, bieleje i zdumiewa. Jaśnieje treścią: słowami, w jakich należy się zwracać do swoich osobistych bogów i wskazaniem ziół, jakie ku ich czci należy spalać. Bieleje okładką i opracowaniem graficznym Aleksandry Laski: osobnymi kartonikami wstawionymi do przezroczystego pojemnika. Zdumiewa wielkodusznością, jaką okazał nowy wydawca Aleksandra Laska wybierając na pierwszy podarunek dla swoich czytelników tak znakomitej wartości publikację.
Pod koniec lata Grecy szli do sanktuarium w Eleusis po wtajemniczenie. Działo się tak co roku przez wiele stuleci. Mimo to nie wiemy, jakie misteria tam odprawiano, i nigdy się nie dowiemy. Świat starożytny zachował swój ściśle strzeżony sekret próby odsłonięcia go nie powiodły się. Wiemy tylko do jakich bogów Grecy się tam zwracali: więc do Demeter, do jej córki Persefony i do Dionizosa. Wiemy też czego oczekiwali: ujawnienia tajemnicy śmierci. I wracali z Eleusis do domu rzeczywiście wtajemniczeni. Wiemy jeszcze, że przed głównym obrządkiem wysłuchiwali hymnów orfickich. Te wczesne śpiewane przez samego Orfeusza, także się nie zachowały. A jego śpiew był tak wspaniały, że szły za nim dzikie zwierzęta. Niemniej wspaniała była jego znajomość zagadki śmierci, skoro schodził do Podziemi po swoją żonę Eurydykę. Dlatego już w archaicznej Grecji jego pieśni odtwarzano. Ostatecznie zachowało się ich 87. Tworzą zbiór noszący tytuł Hymny orfickie, są pisane prozą. Uczą, że w Podziemiu nie należy pić wody ze źródła Zapomnienia, tylko ze źródła Pamięci. Gdyż człowiek nawet tam nie może zapominać, że jest synem ziemi i gwiaździstego nieba .
Hymny orfickie, przeł. Daniel Zarewicz, Wydawca: Aleksandra Laska, Galeria Autorska, Świątynia Diany, Łazienki Królewskie; Warszawa 2008.